Pożar klasztoru w Sądowej Wiszni

2 września

O POŻARZE KLASZTORU W SĄDOWEJ WISZNI, 165 lat temu…

(sporządzono na podstawie notatki zmieszczonej w PRZYJACIELU DOMOWYM 12/1860)

Jest to ładny klasztorek, który wznosi się na wzgórzu po prawej stronie traktu wiedeńskiego na drodze do Lwowa, i jest nie mała ozdobą całej okolicy i miasteczka nad którym panuje.

Nieco wcześniej, bo przed  rokiem 1786 Ewaryst Andrzej, hr. Kuropatnicki zanotował w swym "Opisaniu królestw Galicyi i Lodomeryi": Wisznia. Niegdyś tu bywały generała ruskiego województwa sejmiki (...). Rozległe przedmieścia, kościół farny w mieście, na górze nad miastem piękny kościół i klasztor z ogrodem XX. Reformatów zdobią go, a fabryka naczyń glinianych wsławia.

Rozmaite przeżył burze ów klasztor, aż przyszło nań najokropniejsze zdarzenie. Dnia 2 Września 1858 (czwartek) spłonął zupełnie przypadkowym ogniem. Smutne było położenie biednych zakonników niemających według reguły ś. Franciszka Serafickiego żadnego stałego utrzymania, utrzymujących się jeno łaską Opatrzności. Jakoż zaufali tej Opatrzności, i dobrze zrobili; bo Najwyższy natchnął ludzi dobrych i pobożnych, którzy im przyszli w pomoc. Dobrodziej (S.S.) zapewnił datek 2000 złr. (złotych reńskich), książę Wilhelm Radziwiłł, dziedzic Niklowic – 1000 złr., Najjaśniejszy Cesarz Ferdynand I – 500 złr. i inni.

Przełożony klasztoru, czterdziestoletni wówczas o. Teofil Maj (gwardian w latach ok. 1852-68), mając taki początek, zabrał się co prędzej do restauracji, i nim miesiąc przeminął, już kościół pokryty był dachem tymczasowym, aby mury uchronić od zupełnego zniszczenia. Tym czasem przyszło pozwolenie od c. k. Namiestnictwa do zbierania składek. Rozjechali się bracia zakonu po kraju; nigdzie im nie odmówiono; wszędzie ozwało się współczucie dla Domu Bożego, i liczne zewsząd zbiegły się wkładki. Jakoż wnet klasztor pokryty został blachą żelazną (…).

Dziękując co dzień Bogu najwyższemu, że ich wyratował z nieszczęścia, biedni zakonnicy będą zarazem wznosić modły do nieba za szczęście tych wszystkich Dobrodziejów, których Opatrzność obrała za narzędzie swoje (…), by błogosławieństwo Boże nagrodziło poczciwe serca, jakie biją w całym kraju naszym.

Ostatecznie budynki klasztorne wraz z kościołem zostały odbudowane przed rokiem 1868. W tym czasie duszpasterze parafialni, korzystający z gościnności klasztoru od roku 1785, kiedy to pożar zniszczył ich świątynię – aż do roku 1890, swoją posługę pełnili w cerkwi greko-katolickiej pod wezwaniem Najświętszej Trójcy.

 

© CRT 2012