4 listopada
ŚWIADECTWO O OFIARACH DŻUMY 1707 ROKU W MURZE KLASZTORU KRAKOWSKIEGO (1)
Wielokrotnie w minionych stuleciach epidemie dziesiątkowały ludzkość. Nie omijały także, mimo przedsiębranych środków ostrożności, klasztorów. W obliczu zbliżającego się zagrożenia, przenoszono w bezpieczniejsze miejsca przede wszystkim młodzież zakonną, lektorów, wychowawców. Pozostali w murach klasztornych zakonnicy, izolowali się od ognisk choroby, choć nie wszyscy… Byli i tacy, wspominani już w tych opracowaniach, którzy świadomi zagrożenia, szli służyć zarażonym („zapowietrzonym”, jak ich powszechnie nazywano). Nie wracali do klasztorów, mając bowiem świadomość, że mogą być nosicielami choroby, nie chcieli narażać życia i zdrowia współbraci...
Bywało jednak dość często, że mimo wszystko „klasztor się zapowietrzył” i wtedy szanse na przeżycie raptownie malały. Umierało kilku, a nawet i kilkunastu zakonników, kapłanów i braci. Największe spustoszenie poczyniła epidemia dżumy, która rozprzestrzeniła się w Polsce na początku XVIII wieku. W Prowincji Wielkopolskiej, jak podaje Koralewicz, zmarło w latach 1708 - 10 stu dwóch braci, a możliwe, że nawet więcej (w samym Kaliszu dwunastu, w Gdańsku i Pułtusku – po jedenastu…). Wcześniej, poczynając od roku 1704, choroba zaatakowała klasztory na Rusi (pierwszym był Lwów, gdzie zmarł jeden kapłan i dwóch braci) i w Małopolsce. Jej ofiarą padł również późną jesienią roku 1707 konwent św. Kazimierza w Krakowie.
W dniu 18 czerwca, wybrany podczas odbywającej się tam kapituły, zarząd Prowincji ustalił, że we wspólnocie tego klasztoru będzie osiemnastu kapłanów (w tym sześciu studentów teologii), pięciu kleryków, także studiujących teologię i ośmiu braci laików (w sumie trzydziestu jeden). Z kronik dowiadujemy się, że zmarło dziewięciu i dwóch pozostało przy życiu. Przy czym wśród tych dziewięciu jest tylko siedmiu z wykazu pokapitulnego… Wynika z tego, że dwudziestu, a może i dwudziestu dwóch z zagrożonego miejsca się ewakuowało…
Dzień po śmierci pierwszego, ówczesny gwardian, o Joachim Stanzel, zadecydował, że wszyscy zmarli „zapowietrzeni”, będą chowani w ogrodzie, pod murem klasztornym, naprzeciw refektarza… Niemymi świadkami tych tragicznych wydarzeń pozostały umieszczone w murze kamienne tabliczki poświęcone poszczególnym ofiarom epidemii. Nadszarpnięte zębem czasu, niektóre z zatartymi, mało czytelnymi napisami, nie są oczywiście jedynymi źródłami informacji o zmarłych. Oto krótkie wspomnienia o pierwszych trzech spośród nich:
Br. Dekorozy Kossowski, z rodu szlacheckiego, furtian wzorowy, pobożny, pracowity i przykładny… miłosierny… Do zakonu wstąpił 10 marca 1691 r. Po ukończeniu nowicjatu w Wieliczce złożył śluby uroczyste. Pracował w Stopnicy, Przemyślu, Sandomierzu, Kazimierzu Dolnym, Bieczu, Pińczowie, Wieliczce i Krakowie. Zmarł 23 października 1707 r.
O. Augustyn Gruszczyński, kaznodzieja i spowiednik gorliwy, wielicki nowicjat rozpoczął 27 sierpnia 1694 r. Po złożeniu ślubów uroczystych studiował filozofię i teologię w Lublinie i Przemyślu. Święcenia kapłańskie otrzymał w Krasnystawie 17 grudnia 1700 r. Przez trzy lata był lektorem filozofii (w Przemyślu i Zamościu). Zmarł 26 października.
O. Martynian Czulski, zakonnik najlepiej (regułę) zachowujący… Życie zakonne rozpoczął w Wieliczce 2 lipca 1681 r. Studiował filozofię w Bieczu i teologię w Krakowie, gdzie 20 września 1687 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Pełnił urzędy spowiednika i kaznodziei w Gliwicach, Pińczowie, Zakliczynie, Bieczu, Sandomierzu, Przemyślu, Kazimierzu Dolnym, Zamościu, Lwowie, Stopnicy, Wieliczce i Krakowie. Zmarł 4 listopada.